Instytut

Stephen King

Tytuł oryginału: THE INSTITUTE
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Liczba stron: 672
Format: 143 x 205 MM
ISBN: 978-83-8125-730-5
Oprawa: twarda
Data wydania: 11 września 2019

INSTYTUT

Mocny jak To, przerażający jak Podpalaczka!

Stephen King powraca do motywów znanych z jego najlepszych książek.

Zjawiają się w nocy.

W ciągu dwóch minut eliminują wszystkie przeszkody.

I uprowadzają obiekt.

Interesują ich dzieci.

Wyjątkowe dzieci…

Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu i nie jest jedynym dzieciakiem, którego tu uwięziono. To miejsce odosobnienia dla nastolatków obdarzonych zdolnościami telepatii lub telekinezy. W Instytucie zostaną poddani testom, które wzmocnią ich naturalną, choć nadprzyrodzoną moc. Opiekunowie nie mają skrupułów – grzeczne dzieci są nagradzane, nieposłuszne – są surowo karane. Wszyscy jednak, prędzej czy później, trafią do drugiej części Instytutu, a stamtąd nikt już nie wraca.

Gdy kolejne dzieci znikają w Tylnej Połowie Luke jest coraz bardziej zdesperowany. Musi uciec i wezwać pomoc. Bo jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu.

Tylko że nikt dotąd nie uciekł z Instytutu.

Wejdź do świata Stephena Kinga: https://www.stephenkinguniwersum.com/.

więcej

Recenzje

Uczta wprost wyborna! Z jakiegoś powodu tak jest zawsze, kiedy King pisze z perspektywy dzieciaków. „Instytut" łyknąłem połowicznie w audio, połowicznie w papierze - świetny!

Remigiusz Mróz, autor cyklu z Joanną Chyłką

Nowa powieść Kinga to katalog sprawdzonych pomysłów: dzieci niekontrolujące własnej mocy, małomiasteczkowa społeczność jako lustro, w którym przegląda się Ameryka. Jednak tym razem elementy nadnaturalne zostały ograniczone do minimum. Zło ma w "Instytucie" wyłącznie ludzką twarz. King, jak to ma ostatnio w zwyczaju, wyprowadza przy okazji parę ciosów wymierzonych bezpośrednio w Donalda Trumpa, ale jego książka jest przede wszystkim metaforą wadliwego systemu. Skorumpowanej administracji, która w imię wyimaginowanych celów bez wahania poświęca najsłabszych. „Instytut" ukazuje się, gdy amerykańskie służby wciąż przetrzymują dzieci odebrane rodzicom próbującym nielegalnie przekroczyć granicę. Pisarz twierdzi, że to zbieg okoliczności - ale tym bardziej przenikliwe wydaje się jego spojrzenie na współczesną Amerykę.

Jakub Demiańczuk, Polityka

"Instytut" to kawał dobrej książkowej rozrywki. Mamy grubą książkę (ponad 600 stron), kingowskie tropy i motywy i mocną historię z wyraźnymi postaciami. Zasiadłem, łyknąłem całość w trzy dni i sprawiło mi to sporą przyjemność.

Wojciech Chmielarz, autor "Żmijowiska"

Żeby było jasne – powieść jest jak najbardziej do czytania. Kto zna Zajasa, wie, że pod jego piórem to niebagatelny komplement. King – szaman wciągającej narracji – podtrzymuje swoją sławę i zasysa czytelnika od początku jak odkurzacz. Świetne charaktery, odpowiednio dozowane napięcie, narastająca dziwność i groza, a w finale ogromne bum, godne najlepszych scen katastroficznych. I oczywiście sentymentalny epilog, czyli moja ulubiona wisienka na torcie.

Krzysztof Zajas, Smak książki

Stephen King wciąż jest mistrzem literatury popularnej. Nie zatracił umiejętności budowania zapadających w pamięć postaci, pisania znakomitych dialogów, popychania akcji tak, że czytelnik nerwowo przewraca kartkę za kartką. Nowa powieść Stephena Kinga budzi skojarzenia z serialem „Stranger Things", który z kolei wywiedziony jest z „dawnego Kinga" i sentymentów do fantastyki i grozy lat 80. Jednocześnie „Instytut" przypomina wczesnego Kinga bardziej bezpośrednio, bo przywodzi na myśl jego powieść „Podpalaczka". Wszystkie te historie łączy ten sam pomysł: źli rządowi agenci wykorzystujący dzieciaki obdarzone nadnaturalnymi zdolnościami.

Piotr Gociek, Do rzeczy

„Instytut” to naprawdę dobra równa powieść. Tym razem królowi starczyło twórczej energii na cały projekt, wstęp jest równie emocjonujący, jak rozwinięcie i zakończenie. W „Instytucie” znajdziecie to wszystko, co się u Kinga uwielbia – łatwych do polubienia bohaterów, przyjaźnie rodzące się na bardzo kamienistym gruncie, chwile niezwykłego męstwa u zwyczajnych ludzi, nawiązania do współczesnej rzeczywistości i coś nie z tego świata. Spyglass Media Group już zapowiedziało nakręcenie serialu opartego na powieści „Instytut”. Nie czekajcie na ekranizację, ta historia zasługuje na przeczytanie, a wy zasługujecie na tę historię!

Sylwia Skorstad, Republika kobiet

„Instytut" Stephena Kinga to książka rewelacyjna! Historię w niej opowiedzianą można by streścić zaledwie w kilku zdaniach. Mimo to nie sposób się od niej oderwać ani na chwilę. Autor buduje napięcie, które po prostu nie pozwala odłożyć książki, póki nie rozwikła się tajemnicy upiornego Instytutu. Przerażająca historia jest nie tylko ciekawa, ale i skłania do przemyśleń. Pobudza ona czytelnika do stawiania sobie pytań o znaczenie słowa „bohaterstwo” i wartość życia jednostki. Jeśli jeszcze nie czytaliście najnowszej powieści króla horroru, zróbcie to jak najszybciej. Na prawdę warto!

Agnieszka Satława, Mechaniczna kulturacja

Chciałbym, aby to co pokazał w "Instytucie" stało się regułą, a nie wyjątkiem, bo jest to przykład przemyślanego zakończenia, które na sam koniec pozostawia czytelnika z moralnym kacem i pytaniem w głowie: Ile warte jest życie ludzkie i czy rzeczywiście warto poświęcić jednostkę (dwudziestkę), aby, być może, uratować miliardy istnień?

Sebastian Kubańczyk, Kingowiec.pl

Kto dopiero zaczyna przygodę z Królem Horroru, a bać nie lubi się za bardzo, ten w „Instytucie” znajdzie wszystko, co powinien. Wciągnie go, ale nie przytłoczy, a jednocześnie ukaże Wam warsztat Króla Horroru w całym majestacie, bo ten facet wciąż potrafi hipnotyzować opowieścią jak nikt inny. A jeśli planujecie zarazić kogoś miłością do Kinga, a boicie się, że jest za młody na „Lśnienie” czy „Cmętarz Zwieżąt”, to z „Instytutem” nie musicie się obawiać – będzie doskonałym wyborem na początek przygody dla nowego pokolenia kingowych fanów.

Olga Kowalska, Wielki Buk

Świat jest w łapach globalnych sił, które nas bezlitośnie drenują z tego, co najlepsze, odbierają przyszłość naszym dzieciom, a je same zamieniają w bezwolne manekiny, tłumacząc to wszystko tanim kitem o ratowaniu ludzkości. Możemy się obronić jedynie solidarnym działaniem wspólnoty dobrych ludzi, którzy chcą naprawdę uratować świat – przed tamtymi fałszywymi zbawicielami. System kontra człowiek. Fałsz i zbrodnia naprzeciw szczerości i dobra. Poświęcenie jednostki dla grupy, dla przyjaciół, dla przyszłości. W jedności siła. Potężna. Mogąca przenosić góry – dosłownie. Taką wielką metaforę wyczytałem z najnowszej powieści Stephena Kinga, więc ją przedkładam i jako ostrzeżenie, i jako zachętę. Co odpowiada niesamowitemu klimatowi powieści, który jest i budujący, i dołujący zarazem. Trochę tak, jakby zmieszać Juliusza Verne’a z Drogą McCarthy’ego i Władcą much Goldinga. Eksplozja gwarantowana.

Krzysztof Zajas, Smak książki

Inne tego autora